sobota, 12 lipca 2014

Klauzula sumienia...

- Nasza zdrowa córka, miała już 6 lat, gdy zapragnęliśmy dla niej rodzeństwa.
To była wspólna, przemyślana decyzja.
Staraliśmy się o tę ciąże, blisko dwa lata.
Tak bardzo chcieliśmy mieć, jeszcze jedno dziecko.
Oboje z mężem pochodzimy z domów, gdzie celebruje się tradycje rodzinne.
Jesteśmy wierzący.

Pamiętam tę wspaniałą chwilę, gdy usłyszałam od lekarza, że to trzeci tydzień.
Mąż trzymał mnie długo w ramionach.
Córeczka już wymyślała imiona dla siostrzyczki lub braciszka.
Rodzina, przyjaciele cieszyli się wraz z nami.
Zabraliśmy się za remont pokoju.
Pierwsze zakupy, plany na przyszłość.

W szóstym tygodniu, obudził mnie koszmarny sen.
Stałam nad ogromną przepaścią.
Wiał silny wiatr.
Na rękach trzymałam maleńkie zawiniątko, w nim dziecko.
Całe było pokryte lepką mazią.
Coś co czułam, a czego nie widziałam, usiłowało wyrwać mi je z rąk.
Obudziłam się przerażona.
Z samego rana, targana złymi przeczuciami udałam się do lekarza.
Jakieś badania, uspokajanie mnie, zapewnianie o tym ,że wszystko jest dobrze.
Nie zauważono żadnych nieprawidłowości.
Mój lęk jednak nie mijał.
Narastał we mnie, z ogromną siłą, każdego dnia.

Później, wszystko potoczyło się szybko.
 Tak szybko, że ciężko mi nawet, poskładać to w logiczną całość.
Bóle w podbrzuszu, kolejne badania, szklane oczy lekarza.
Potok słów, o uszkodzeniach płodu.
Bardzo licznych, nie mających końca.
Informacje, że istnieje możliwość usunięcia ciąży, w tak ciężkim przypadku, jak mój.
Gdy chciałam dowiedzieć się więcej na ten temat, usłyszałam:
- Pani mamo!?
Powiedziałem pani o możliwości aborcji, czysto teoretycznie.
Chyba nie pomyślała pani, żeby to niczemu niewinne dzieciątko uśmiercić!?
Trzeba wierzyć, że jakoś to będzie.
To żywy człowiek, ma prawo żyć!
Wyszłam z gabinetu trzymając się ścian.

Nie pytaj mnie, co oboje z mężem, czuliśmy w domu.
Jak biliśmy się z myślami.
Dniami i nocami, czytając o wszystkich wadach, jakie zdiagnozowano.
O tym, na co skarzemy naszego syna, jeśli pozwolimy mu, przyjść na świat.
O tym , jakimi okażemy się rodzicami, jeśli zdecydujemy się na przerwanie ciąży.
Opinia publiczna, obowiązujące w naszym kraju prawo, lekarze- nie pomagali.
Nie pytana o zdanie, już na starcie słyszałam, że jestem nikim.
 Skoro w ogóle dopuszczam do myśli, inne ewentualności.
Nikomu nie życzę, piekła przez jakie wtedy przechodziliśmy.
Tak, wtedy myślałam, że to najgorsze uczucie.
Te odbijające się echem w mojej głowie pytania:
Co zrobić? W którą stronę iść? Czy jest dobre rozwiązanie?

Poród był bardzo ciężki.
Pamiętam przerażającą ciszę, gdy położna trzymała Kamila w rękach.
Pamiętam spojrzenia pielęgniarek.
Nikt nawet, nie dał mi go dotknąć.
Od razu został podłączony pod milion rurek i specjalistyczną aparaturę.
- Czy tak już będzie zawsze?- zapytałam cicho.
- Będzie jeszcze gorzej- usłyszałam, nawet nie wiem od kogo.

Kiedy mi to opowiadała, przełykałam gęstą ślinę, starając się nie płakać.
Patrzyłam w jeden punkt, by nie odwrócić wzroku tam , gdzie leżał on.
Jej syn.
- To piętnasty rok naszej gehenny.
Nie chodzi o mnie, o męża.
W ogóle nie myślę o nas.
Tylko o nim.
O tym ,że skazaliśmy go, na piekło na ziemi.
Przerywa w pół zdania, bo aparatura zaczyna piszczeć jak oszalała.
Odłącza mu respirator i odsysa wydzielinę.
Moje oczy zatrzymują się na jego siniejącej twarzy.
Widzę, nienaturalnie wytrzeszczone oczy, z których lecą łzy.
Po dłuższej chwili, wszystko się uspokaja.
Ona dźwiga jego bezwładne ciało.
Zdejmuje opatrunki.
W powietrzu, unosi się nieprzyjemny zapach.
Jego twarz wykrzywia grymas bólu.
Ona, cierpliwie opatruje żywe, tętniące rany.
Głaszcze po głowie.
Wraca do mnie, siada.
Przytrzymując się stołu, oddychając ciężko, mówi:
- Boże...
Gdzie ja miałam sumienie...

Wchodzę do domu.
Myślę o niej.
Myślę o milionach rodziców, takich jak ona.
O ich cierpiących dzieciach.
Również o tych, którym się wydaję, że mają prawo ingerować w ich decyzje.
Z telewizora, dobiega mnie wypowiedź, publicysty Ziemkiewicza:
- Jeżeli już ( matka) żałowała pieniędzy na zabieg prywatny- bo przecież już się wykosztowała na in vitro, z którego uszkodzona ciąża pochodziła...mogła znaleźć kogoś, kto ją wyskrobie za pieniądze z NFZ.

Ogarnia mnie złość.
Po głowie, kołacze się jedna myśl.
Szkoda, że ani w Polsce, ani nigdzie, nie ma możliwości transplantacji mózgu.
Panom i Paniom, wygłaszającym podobnego typu brednie, bardzo by się to przydało...

Zamykam okno, nadciąga burza.
Z pokoju obok dobiega mnie, ledwo słyszalny głos:
- Mamo, wezwij pogotowie.
Krwioplucie i duszność.
Na szybie pojawiają się, pierwsze krople deszczu.
To nie deszcz.
To moje łzy...




9 komentarzy:

  1. Długo kazałaś na siebie czekać ale było warto!
    Wspaniały tekst, zgadzam się z tym, że to powinna być decyzja rodziców a nie wszystkich mądrych głów!
    Pozdrawiam Kamil

    OdpowiedzUsuń
  2. Jesteś dobrą matką i kobietą, wiem, że dużo przeszłaś i wycierpiałaś, ale jest coś jeszcze, bo choć były to straszne dni często powracasz do nich i myślę, że będziesz powracała cały czas. Miniony czas zabrał Tobie to, co mógł dać najlepszego i dlatego wciąż powracasz do tamtych chwil. Przed Tobą wciąż wspaniałe życie, bo masz, dla kogo żyć. Te wszystkie lata, dni przygotowały Ciebie do tego, aby być jeszcze lepszym człowiekiem i choć jestem tylko Twoim przyjacielem czytającym wspaniałe teksty, myślę, że będziesz radziła sobie z przeciwnościami losu dobrze. Pisz dalej wyrzucając wszystko z siebie, my prości ludzie będziemy czytać i uczyć się zrozumienia, szacunku i tej ludzkiej dobroci.. Nasz świat jest piękny, ale my jesteśmy niewolnikami naszych ciał To, co po nas zostanie to tylko dobre słowo w naszym gronie rodzinnym i przyjaciół. Kiedyś spotkałem się z takim tekstem,, Pukam do drzwi kamienia, proszę otwórz…… Anno może Twój niebieski kamień to drzwi do czegoś nowego może i szczęścia, dostałaś go z dobrego serca, które i Ty posiadasz. Czytam Twoje teksty i czuje niemoc a tak bardzo chciałbym pomagać ludziom, mieć moc uzdrawiania, ale jestem tylko człowiekiem a z drugiej strony czy ta moc nie skrzywiłaby mojego charakteru czy nie stałbym się chciwym na pieniądze i władzę. Na razie jest jak jest i wszyscy musimy radzić sobie jakoś, czasem lepiej czasem gorzej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak możesz podła dziewucho do zabijania dzieci tak namawiac?! Powinno ci się tego bloga zamknąć!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To może adoptuj ze dwoje takich dzieci skoro są wyrodne matki i ch nie chcą. Daj przykład.

      Usuń
  4. te biedne dzieci są tak potwornie zdeformowane, że nie są w stanie przeżyć po narodzinach, a "ratowanie ich życia" poprzez ich rodzenie to tak naprawdę przedłużanie tylko ich cierpień. Czemu to ma służyć? Uciesze sadystów? Ponadto utrzymywanie ciąży i wykonywanie cesarskiego cięcia u kobiety w przypadku, gdy ciąża nie rokuje wydania na świat dziecka mogącego przeżyć po urodzeniu to barbarzyństwo wobec niej i niepotrzebne narażanie jej zdrowia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ty anonimowy ignorancie !!!!!!!!!! Po pierwsze skoro masz odwage pisac takie mocne slowa pod adresem autorki bloga to badz odwazny/a juz do konca i podpisac sie z imienia i nazwiska ! Ale widze ze to ta odwaga nastolatkow i ludzi mniej inteligentnych, ktorzy wylewaja pomyje i bluzgaja innych pod przykrywka internetowej anonimowosci! SŁABE TO BYŁO OJ SŁABE! Po drugie to KIM TY JESTES ZEBY DECYDOWAC O CZYIMS SUMIENIU? DZIEKI BOGU ZE IDIOCI PARAMI NIE CHODZA !!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. To bardzo dobry tekst... I ja wcale nie odczytałam tutaj namawiania do zabijania dzieci...
    Aniko, piszesz naprawdę wspaniałe teksty, bardzo przemyślane i dające dużo do myślenia. Oczywiście - MYŚLENIE to UMIEJĘTNOŚĆ, której niektórym brakuje...

    Nie jestem za aborcją (mam czworo dzieci), ale to ma być wybór!!!
    Tak dla przypomnienia Anonimowi: KAŻDY SAM odpowiada za to, co zrobi. Po to Pan Bóg dał mi wolną wolę, abym SWOIM postępowaniem starała się zasłużyć na niebo!!! (przypominam też kuszenie na pustyni).
    Żadne zakazy i nakazy nie są dla mnie ważne. Jest Dekalog i sumienie...
    Każdy ma prawo wiedzieć i decydować zgodnie z WŁASNYM sumieniem.

    Aniko, podziwiam Panią i dobrze wiem, że jest pani wspaniałą MATKĄ.

    Czekam na kolejne teksty.

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej Aniczko. Tekst jak zwykle mega, temat na czasie, forma literacka pieści me oczęta.
    Ja mogę się ustosunkować tylko w jeden sposób: na pohybel wszelkim przejawom religijnego fanatyzmu. Niech ku**a Watykan wybierze sobie trędowatego papieżunia, skoro taki miłosierny. Nie chcę obrażać wierzących, nie. Tylko kiedy, te zakute, tępe głowy przestaną prać ludziom mózgi? Kiedyś za stwierdzenie, że Ziemia jest okrągła palili na stosie. I co? Dziś o tym uczą w szkołach. Świat idzie do przodu, czy oni tego chcą, czy nie. Sami dzieci nie mają, nie przechodzą katusz, cierpień i bólu dzieci i ich rodziców. Z dystansu wszystko wydaje się dużo prostsze. Każdego lekarza, który podpisał tę ułomną klauzulę, wysłałbym do każdej jednej rodziny, która cierpi przez takie właśnie debilizmy, aby popatrzeli sobie z bliska na trud, mozół, ból, łzy. A Tobie anonimowy ignorancie, chętnie wytłumaczę powyższy tekst, skoro Twoja indolencja intelektualna nie pozwala Ci go zrozumieć

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak zwykle zaściankowe wąskotorowe myślenie musi dać o sobie znać, żebyśmy pamietali, że istnieje. Anika pokazała spojrzenie na problem. Tyle

    OdpowiedzUsuń