wtorek, 11 lutego 2014

Każdego ranka udajesz, że otwierasz oczy...

Każdego nowego dnia przekonujesz innych, że oddychasz...

Za każdym razem gdy stawiasz kolejny krok usiłujesz komuś udowodnić, że dokądś zmierzasz....

Uśmiechasz się, bo wszyscy mówią, że tak lżej znieść to, co się dzieję...

Płaczesz, ponieważ czasem inaczej nie można, a poza tym jest to też przez ogół wskazane...

Jesteś obrzydliwie uprzejmy lub niepoprawnie chamski, w zależności od tego, czego od ciebie oczekują...

Czasem robisz coś dobrego, bo słyszałeś obiegową opinię, że dobro powraca...

Patrzysz w lustro i usilnie wmawiasz sobie, że to odbicie to nadal ty...

Wierzysz w niemożliwe, bo w coś wierzyć trzeba...

Robisz rano zakupy, bo ludzie mówią, że żeby żyć trzeba konsumować...

Masz przyjaciół, aby kiedyś przekonać się, na ile ich stać, gdy nagle będziesz potrzebował pomocy i często... rozczarowujesz się...

Zapalasz świeczkę na grobach swoich bliskich w głębokim przekonaniu, że to przyniesie ci ukojenie...

Czasem wyłączasz telefon, nie otwierasz drzwi gdy pukają udając, że zniknąłeś tylko po to, by zadać sobie jedno pytanie...

 

Jak żyć, żeby przeżyć..?

Jak stać spokojnie przez chwilę, aby nie zostać w tyle...

Ale choć tak bardzo próbujemy iść naprzód, choć tak bardzo kuszące jest nie spoglądanie do tyłu, przeszłość zawsze wraca, żeby dać nam po dupie...

Mimo to idziemy… Budzimy się co rano i zaczynamy... udawać...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz