niedziela, 2 marca 2014

Niemożliwa Miłość...

- Tak wiem, mówi się, że przeciwieństwa się przyciągają ale dziewczyno! Obudź się! Nie aż takie jak ty i on- usłyszała po raz kolejny już, od jednej ze swoich najbliższych koleżanek.
Sama ostatnio też  biła się z własnymi myślami.
On, z tym swoim poukładaniem, nieugiętymi zasadami, chłodnym podejściem do rzeczywistości. Potrzebuje chyba zupełnie innej kobiety.
Ona, targana wiąż skrajnymi emocjami, chyba w ogóle powinna żyć sama.

Wróciła myślami do ciężkich wydarzeń sprzed dwóch lat.
Przypominała sobie, jak się podnosiła po tym wszystkim.
Na nowo uczyła mówić, oddychać, uśmiechać się.
Kiedy pojawił się on?
Czasem miała wrażenie, że zawsze był, czekał jakby w ukryciu na odpowiedni moment.
Wysłuchiwał po kilka razy w tygodniu, jej godzinnych wywodów na temat tamtego, niełatwego czasu.
Myślała, że pewnie robi to, bo jakoś tam się znają i jest mu jej zwyczajnie szkoda.
Poza tym, jest też nienagannie wychowany, więc robi to z uprzejmości.
Mimo tych swoich przemyśleń, przekonana o tym, że on robi coś z litości, nadal utrzymywała z nim dość regularny kontakt.
I nagle pewnego dnia, z przerażeniem odkryła, że on nie robił tego z grzeczności.
On widzi w niej piękną, wartościową kobietę, coraz cieplej traktuje.
Doznała szoku.
Chciała uciec.
Broniła się jak umiała, przed uczuciem jakim zaczął ją darzyć.
 Odpychała od siebie jej własne, coraz to cieplejsze myśli o nim.
On jednak nic sobie z tego nie robił.
Pozwalał jej na te wybuchy histerii, ze stoickim spokojem dawał do zrozumienia, że poczeka ile będzie trzeba.
Nie naciskał, tylko cierpliwie stał gdzieś obok.
Przekonał ją do siebie. Oswoił.
Zaufali mu jej najbliżsi.

Mija trzynasty miesiąc ich bycia razem.
Ona, z głową w chmurach i stopami, w kolorowych trampkach, rzadko dotykającymi ziemi.
Nie potrafiąca żyć bez widoku gór i szumu rzeki. Ciągle otoczona ludźmi.
On, stonowany, konkretny, z zapisanym linijkami w notesie życiem.
 Lubiący swoje ogromne, wciąż gdzieś, nerwowo gnające miasto.
Ona, wiecznie coś pisząca. Na skrawkach papieru, w różnych, często dziwnych miejscach i sytuacjach. W ciągłym biegu.
Jej mieszkanie tętniące życiem, nigdy nie zamykają się w nim drzwi.
 Potrafi przetańczyć każdy ból i lęk.
On, codziennie rano, w koszuli i marynarce, udający się do swojego biura.
W cichym, małym mieszkaniu, najlepiej odpoczywa, gdy tłumy są daleko. Kiedy jest mu źle, zamyka się sam ze swoją książka.
Ona, tak ekspresyjna, że aż bezczelna.
On, tak taktowny, że za każdym razem pyta uprzednio sms-em czy może zadzwonić.
Jego chłód i zdystansowanie,  czasami ją  rani i odpycha.
Jej nadmierny optymizm, nadwrażliwość,  drażni go i wprawia w zakłopotanie.

Miliony razy, płacząc w poduszkę, układała w swojej głowie, jak powie mu, że to już koniec.
Żeby zabrał swoje rzeczy, odszedł. Miliony razy. W swojej głowie.
Żegnała się z nim, zamykała rozdział, zaczynała od nowa. Zaczynała na nowo, bez niego. W swoich myślach.

Dziś on, stoi z nią nad grobem, kogoś dla niej bardzo ważnego i trzyma jej dłoń.
Za chwilę razem pojadą do szpitala, odwiedzić jej syna.
Po powrocie do domu, zrobią kolacje, coś obejrzą.
On jak zawsze będzie blisko, by czuła się bezpieczna.
Teraz, gdy ona pisze, on wraz z jej córką, wspólnie uczą się matematyki.

Jak długo jeszcze zdołają być razem?
Może już zawsze, do końca wszystkiego?
Czy te 300 kilometrów różnic miedzy nimi, pozwoli im przetrwać?

Na piżamach jej córki jest obrazek.
Uśmiechnięty kaktus trzyma balonik.
Napis obwieszcza:
Impossible Love.

Czyżby...?

6 komentarzy:

  1. pięknie Was opisałaś...

    OdpowiedzUsuń
  2. Michał - pozazdrościć KOBIETY...:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Miłość to akceptowanie niedoskonałości, uczenie się bycia razem... Każdy z nas doświadcza, że nawet te najbliższe nam osoby czasami nie do końca potrafią nas zrozumieć i kochać. Przez to też dobrowolnie zadajemy często ból tym, których szczerze chcemy kochać.
    Pozdrawiam cieplutko,
    Emilka

    OdpowiedzUsuń
  4. wiszę głową w chmurach, zabijam czas, wszystko aby nie wrócić. Wróciłam ale jeszcze mnie nie ma, w ogóle mam zamiar nie wracać. to co jest mi potrzebne do życia jest ze mną bardziej niż myślę, może nie tak jak to w głowie napisałam ale jest. Oboje popłatani, ja czasem za dorosła, on zbyt roześmiany, ja niepoważna, wtedy on czuwa i tak od 19 miesięcy. dopóki dla mnie nie jesteśmy impossible mam powód, Właśnie przy Nim czuję się spokojna i bezpieczna, dopóki to mam , w jakkolwiek zawoalowany jego charakterem sposób - jestem. Odkąd Go oswoiłam jestem za Niego odpowiedzialna.
    Kibicuję...

    OdpowiedzUsuń
  5. Widzę WAS po tamtej stronie lustra :*

    OdpowiedzUsuń
  6. ...niełatwa droga za Wami, jeszcze trudniejsza przed Wami...Widziałem Was wczoraj, wracających do domu, widziałem jak zaglądał Ci w oczy, jak otaczał ramieniem, jak uważał na to byś nie zmarzła...Miłość jest w Was taka dojrzała, przemyślana choć na pewno niełatwa..Trzymam kciuki z całych sił...

    OdpowiedzUsuń