Mówią, że ojcem, zostać bardzo łatwo.
Trudniej, nim być.
A często zdarza się tak, że ten prawdziwy, biologiczny.
Nie chcę, swoich dzieci.
Z różnych, bardziej lub mniej, zrozumiałych przyczyn.
Czasami jednak, życie płata figle.
I prawdziwym tatą, staję się zupełnie obcy człowiek...
Łukasz, był ode mnie młodszy, o parę ładnych lat.
Za naszymi plecami, nieraz, padały ironiczne spojrzenia.
Uśmieszki.
Zdarzało nam się słyszeć:
- Ona chyba rozum straciła?!
Nie dość, że chory, to jeszcze taki gówniarz!
Jaki z niego, będzie ojciec, dla jej dzieci?!
Jak on sam jeszcze, dzieciak?!
Życie, pokazało coś innego...
- Wiesz mamuś, że dziewczyny mi taty zazdroszczą?
Zawsze, jest uśmiechnięty i taki miły.
Zawsze, ma dla nas czas.
Nauczył mnie nawet, na rolkach jeździć, wiesz ?- oczy córki nabierały blasku.
Syn pytał:
- Tato, idziemy na koncert?
Nauka?!
No tato...
Dobrze, przekonałeś mnie.
Masz rację.
Pomożesz mi, przy matmie?
Super, dzięki!- syn przestawał się upierać.
Ludzie, którzy mniej nas znali, przecierali oczy ze zdziwienia.
Dowiadując się, że nie jest on,
biologicznym ojcem moich dzieci.
- Jak to?
Przecież Patryk, jest do niego, nawet podobny?!
Faktycznie, sama to zauważyłam.
Zdziwiona, jak to możliwe.
Zawsze, miał w sobie cierpliwość, której mi brakowało.
Dzieci i ich dobro, były dla niego, na pierwszym miejscu.
Nigdy, nie zapominał o ich małych świętach.
Potrafił, z nimi rozmawiać.
Nawet, na te najtrudniejsze tematy.
Ślęczał z nimi, nad książkami, bez cienia pretensji.
Nawet wtedy, gdy choroba, dawała się coraz bardziej, we znaki...
Cieszył go każdy, najdrobniejszy ich sukces.
Gdy chorowały, był pierwszy przy ich łóżkach.
Spędzał z nimi, każdą wolną chwilę.
Zaraził syna, pasją do muzyki.
Kibicował córce, gdy kilka lat temu, zaczęła malować i rzeźbić.
Kiedy trzeba było, potrafił też, umiejętnie ganić.
Był tatą, jakiego każdy chciałby mieć.
Mroźne, lutowe, późne popołudnie.
W naszym domu.
- Tato?
Poszukasz nam, tej nowej bajki?
Proszę - córka stała w progu pokoju.
- Dusia...
Tata, bardzo źle się dziś czuje - patrzyłam na nią, proszącym wzrokiem.
To był, ten dzień.
Nasz ostatni, wspólny wieczór.
- Pewnie, że wam tę bajkę znajdę!
Nawet, obejrzymy razem- wstał ostatkiem sił.
I uśmiechał, mimo wszystko.
Przed snem, mówiąc sobie jak zawsze dobranoc.
Uścisnęli się dłużej, niż zwykle.
Do dziś, mam ten obrazek, przed oczyma.
Jak tulą się do niego, a on szepcze, że bardzo je kocha.
I gdy córka mówi - do jutra tato - odpowiada jej, już tylko spojrzeniem.
Bo wspólne jutro, już nie nadeszło...
Dziś moje dzieci, zapalą świeczkę, dla jednego z najlepszych ojców.
Łza się w oku zakręciła :(
OdpowiedzUsuńjak zawsze zresztą, pięknie ujęte...
OdpowiedzUsuńniesamowicie wyrażasz emocje
uwielbiam Cię czytać
Kamil
Wspaniale, że miałaś okazję go poznać. <3
OdpowiedzUsuńMaria Piątek
wzruszający tekst :) Twoje dzieciaki miały szczęście ze poznałaś takiego człowieka który je pokochał jak własne.
OdpowiedzUsuńMój tata też był najwspanialszym i najukochańszym tatem na świecie [*] Niestety "był" tak jak Łukasz [*]
pozdrawiam sąsiadka :*
Szkoda, że nie zdążyłam Go poznać. To musiał być wspaniały człowiek, tak pięknie o nim piszesz. Asia
OdpowiedzUsuńWzruszające. Gratulację. I szkoda.
OdpowiedzUsuńI co tu więcej pisać... TATO i świat nabrał barw. :)
OdpowiedzUsuńAniko, wzruszasz mnie bardzo. Bardzo Ci i dzieciom współczuję odejścia kochanego mężczyzny. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńo kurka jak mnie to... wzruszyło? nie, raczej zasmuciło. Przykro mi i nie wiem co mam napisać żeby ten komentarz miał sens. Nie rozumiem bólu który wiąże się z utratą ojca, więc zbędne są moje wypociny. Tak czy siak - przykro mi że spotkało Was coś tak smutnego.
OdpowiedzUsuńSentyment jest jak dreszcz spływający po plecach. Wspominając tęsknimy za kimś kto już nie wróci... bo Jego nie ma, a wciąż przecież jest.
OdpowiedzUsuńPiękny post i zatrzymanie nad tym co takie ważne, wzruszające i piękne.
Pozdrawiam ciepło, Emilka
Zycie jest cholernie niesprawiedliwe... :(
OdpowiedzUsuńAniko jak zawsze tekst zapierający dech w piersiach. Pięknie napisane... wzruszenie wzięło górę :( Monika
OdpowiedzUsuńAż mi sie łezka w oku zakręciła. Szkoda że życie jest takie kruche i odchodzą osoby które są tak ważne dla nas. Twoje dzieci przynajmniej miały mozliwość mieć tate którego zawsze będą miło wspominać. Nie każdy ma takie szczęście.
OdpowiedzUsuńWzruszające, bardzo, dziękuję i przytulam całą Waszą trójkę z całego serca.
OdpowiedzUsuńPiekny tekst, lza w oku sama się pojawiła :( super że można takich ludzi jeszcze spotkać w życiu. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń