środa, 4 czerwca 2014

Co jest na końcu tęczy ?...

Idziesz obraną przez siebie ścieżką.
Nikt nie zmuszał cię, byś na nią wszedł.
Bałeś się , miewałeś zwątpienia ale zapewniany, że przyszłość jest wasza, szedłeś.
Brnąłeś, choć podświadomie czułeś niewytłumaczalny lęk, jakiś niepokój.
Na swojej drodze spotkałeś nawet piękną, pomalowaną miłością tęczę.
Trzymany za dłoń przez kogoś, komu bezgranicznie zaufałeś, wszedłeś na nią.
I szedłeś coraz dalej, i dalej...

- Siostra co ci jest? Schudłaś.
 Oczy masz jakieś takie matowe, stało się coś?
Patrzyła, w zasadzie nie wiadomo gdzie.
 Łzy wsiąkały prosto w serce.
Coś tam nawet powiedziała, jak zawsze starając się usprawiedliwić wszystkich.
Całą sytuację, jaka powstała, wziąć na siebie, dostrzegając tylko swoje winy.
- Ty chyba kompletnie oszalałaś! Raz w życiu przestań się obwiniać!
Nie wie nawet, czy słyszała co do niej mówił.
 Kochany braciszek.
 Sam pogubiony, z ogromnym bagażem niedobrych przeżyć.
Zawsze zjawiał się gdy działo się coś złego.
 Podświadomie czuł, że powinien usiąść z nią na ławce.
Często po to, by pomilczeć.
 Żeby nie była z tym sama.
Choć i tak była.
Przecież ona nigdy się nie skarży.
 Dostaje po głowie i znosi to z pokorą.
Nie ma pretensji.
 Zawsze stara się zrozumieć, wytłumaczyć.
Teraz też.
Brat  nadal coś mówił, ona była myślami gdzie indziej.

Czuła dłonie na swojej twarzy, zawsze lubiła się w nich chować.
Słyszała jego ciepły głos.
 Czuła delikatny zapach jego skóry, którym przeniknęła.
Widziała jego oczy, wpatrzone w nią aż po samą duszę.
Z oddali dobiegał do niej dźwięk własnego śmiechu, gdy ją rozbawiał.
Nikt nie potrafił zrobić tego lepiej, niż on.
Przypomniały jej się poranki, gdy udając, że jeszcze śpi, czuła jego wzrok na swoim ciele.
Oddychał jej zapachem, widział jej oczyma.
Oddała mu wszystko, co miała.
Wszystko.

Wyciągnęła dłoń i skuliła się w sobie.
Zorientowała się, że jest sama, że pada deszcz, że jest przeraźliwie zimno.
Wstała i chyba pierwszy raz w życiu, nie wiedziała dokąd iść.

Chciała zrobić krok ale tęcza zaczęła znikać.
Nie, nie znikać.
 Dostrzegła jej koniec.
Jak to? Ona nie miała mieć końca...

Co jest na końcu tęczy?
Może kartka, którą drżącą dłonią napisała ostatniej nocy.
" Kilkanaście miesięcy temu, pewnego wieczoru zostawiłam u Ciebie moje serce.
Mógłbyś mi je oddać?".

A może na końcu tęczy, czeka On........
Zrobi krok?.........

4 komentarze:

  1. pięknie opisane....aż mi łzy poleciały...pięknie piszesz
    Aga

    OdpowiedzUsuń
  2. nie dość, że tekst przejmujący to jeszcze- jak zawsze- utwór dobrany idealnie!
    Zdolna z Ciebie dziewczyna, Aniko!
    Bartosz

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli to tekst o Tobie to przepraszam ale mam nadzieję,że On tam nie czeka( bo jak można takiej kobiecie jak Ty pozwolić czekać?!) i rozejrzysz się w końcu bo ktoś komu bardzo zależy jest bliżej niż mysilsz...

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz bardzo fajny styl pisania, nie pompatyczny, przystępny choć nie prosty..pięknie mówisz o tych najważniejsztych w życiu uczuciach, o radości, miłości ale też o smutku, lęku..trafiłam przypadkiem i zostaje :-) Katarzyna

    OdpowiedzUsuń