poniedziałek, 16 czerwca 2014

Lincz- zanim rzucisz kamieniem...

Nigdy nie mów nigdy- porzekadło stare jak ten świat.
Mimo to, zarzekamy się z różnych powodów, kilka razy dziennie.
A przecież tak mało brakuje, by to nigdy, zagościło w naszym życiu...

- Co z niego za ojciec?! Jak mógł zapomnieć o dziecku w samochodzie?!
Przecież to nie torba z zakupami!?
 Pewnie poprzedniego dnia za dużo piwa było!
Albo już dawno to planował, a teraz udaję chorego i zdruzgotanego!
Żeby go piekło pochłonęło!
- Pani Asiu, tak nie można.
Tam się musiało coś złego zadziać.
To dla tego ojca, dla tej rodziny ogromna tragedia.
Należy im współczuć.
- Współczuć?!
 Chyba pani oszalała!
Ja bym nigdy mojego Szymusia z oka nie spuściła!
 Nigdy nie pozwoliła na coś takiego!
Jestem matką, która kocha ponad wszystko!
 Ja bym nigdy !

Dwa tygodnie później, Szymuś pływał martwy, w oczku wodnym, obok swojego domu.
Pani Asia, jeszcze wtedy nieświadoma, piła w tym czasie kawę z koleżanką, w ogrodzie.
Tak.
Była czułą, troskliwą, dobrą matką.
Była też, tylko człowiekiem.

Tak łatwo, przychodzi nam ocenianie innych.
Często, bez zastanowienia, na szybko, bez głębszej zadumy.

Ona i On byli szczęśliwym małżeństwem.
Najpierw urodziła się córeczka.
Trzy lata później- upragniony syn.
Wspólnymi siłami, odkładając każdy grosz, zbudowali dom.
Szanowani wśród sąsiadów.
 Uczynni, pomocni, pracowici, skromni.
Stawiani przez mieszkańców, jako wzór do naśladowania rodziny wręcz idealnej.
Dzieci rosły i nigdy nie przestawały się uśmiechać.
Gdy synek miał dwa latka, nie wiedzieć jak, kiedy, dlaczego, wyślizgnął się troskliwemu tacie z rąk.
Uderzył główką o posadzkę w kuchni.
Przeżył.
Niestety, bardzo poważne zmiany w mózgu, złamania, sprawiły, że był niepełnosprawny.
I ruchowo, i intelektualnie.
Wkrótce zmarł.
Mimo tego, że sąd uznał to za nieszczęśliwy wypadek, ludzie wiedzieli swoje.
Nagle okazało się, że przykładny ojciec i mąż, pewnie pił, tylko to ukrywał.
Jego żona, najpewniej go zdradzała i zaniedbywała dzieci.
Tak były uśmiechnięte ale chyba, jakieś zaniedbane.
Ciekawe, skąd oni w ogóle na ten dom pieniądze mieli.
Ta ich mała, to jakby wystraszona chodziła.
Ten ich synek, jakby zbyt szczupły, pewnie głodzony.
Pozbyli się go, bo zapewne problemy finansowe były.
Co dzień, dzięki społeczności w której mieszkali, dzięki  jedynym prawdziwym sędziom sytuacji.
Wychodziły na światło dzienne " nowe, skrywane dotąd fakty".

Oni, rodzice, wraz z córeczką.
 Każdego dnia, nad łóżkiem sparaliżowanego  synka.
Odbywali swoją największą karę.
Wyrzuty sumienia, bezsilność, tęsknotę za tym co było, rozdzierający ból.

Któregoś ranka ona zeszła do ogrodu, bo ze strachem odkryła, brak męża obok.
Wisiał na klonie, który kiedyś sam posadził.
Ludzie na pogrzebie mówili- straszna tragedia, szkoda chłopa, pewnie śmierci syna nie dźwignął.
Mówili ci sami sędziowie, którzy przez te wszystkie lata, uprawiali na nim swoisty lincz.

Życie jest nieprzewidywalne.
Dziś jesteś zdrowy, jutro los posadzi cie na wózek inwalidzki.
Wczoraj byłaś szczęśliwą żoną, dziś jesteś wdową.
Jeszcze przed chwilą twoje dziecko uśmiechało się beztrosko.
Teraz zapalasz kolejny znicz i pytasz sam siebie- dlaczego?

Pomyśl o tym wszystkim, zanim kolejny raz kogoś zlinczujesz.
Zanim kolejny raz, odważysz się pomyśleć, że ty przecież nigdy...


15 komentarzy:

  1. Ehh może dzięki temu co napisałaś ktoś zastanowi się 2 razy zanim wyda niesprawiedliwy osąd. Tak niewiele trzeba by sprawić że człowiek się załamie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Twarde ale prawdziwe i takie bliskie, wszystko dokładnie ukazane i obnażone do granic. Polska rzeczywistość. Super!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę tak samo, na nas spoczywa odpowiedzialność za nasze dzieci, ale los bywa okrutny i nieobliczalny, czasem jedna chwila sprawia ,że nasze życie obraca się w ruinę. Współczuję rodzicom straty ich dziecka i tyle,nie mnie ich oceniać ta strata sama w sobie jest dla nich niewyobrażalną karą.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo dobry i bardzo potrzebny tekst! K.

    OdpowiedzUsuń
  5. Każdą sprawę należy rozpatrywać w sposób całościowy. Na pewno ojciec trzyletniej Oliwii, którą została przezeń pozostawiona w samochodzie na 8 godzin - nie powinien pozostać bezkarny. Powinien ponieść oczywiście odpowiedzialność karną, choćby ze względu na funkcję prewencyjną i edukacyjną kary kryminalnej. Niemniej, nie powinien człowiek ten być osądzany na zasadzie linczu. Z kolei, gdy sprawa trafi przed sąd (a mam nadzieję, że trafi), to sąd weźmie pod uwagę całokształt sprawy i nie będzie ulegał naciskom opinii publicznej, która zawsze domaga się igrzysk i krwi.
    Można oczywiście zadać pytanie: skoro był to nieszczęśliwy wypadek, to dlaczego kara? Po pierwsze, wypadek w powyższej sprawie miał charakter niedbalstwa, a nie działania siły wyższej. Po drugie, należy pamiętać w każdej sprawie o ofierze - skupiamy się na tym co czuje obecnie ojciec trzyletniej Oliwii, ale powinniśmy się także przyjrzeć, a może przede wszystkim - cierpieniu tego trzyletniego maleństwa. Dziecko dosłownie ugotowało się w temperaturze 70-80 stopni C. O ile objawi hipertermii pojawiły się dość szybko, o tyle śmierć następowała dosyć długo. Pamiętać więc należy właśnie także o ofierze. Poza tym, pamiętać także należy jaki popłynie tej sprawie (i po podobnych sprawach) komunikat do społeczeństwa. Jeśli człowiek ten zostanie w pełni bezkarny, to okaże się, że poza cierpieniem sumienia nic więcej nie będzie grozić za zaniedbanie dziecka.
    Z tych też względów muszę się zgodzić z tezą główną Autorki - Aniki, że absolutnie nie może być mowy o jakimkolwiek linczu, a tym bardziej o jakimkolwiek pochopnym osądzaniu ludzi. Każdą sprawę należy rozpatrywać indywidualnie i co ważne, w każdej sprawie należy brać pod uwagę jej całokształt.
    Niemniej, bardzo dobry artykuł. Polecam

    OdpowiedzUsuń
  6. Ehhh, jakże często potrafimy być najlepszymi i wszystkowiedzącymi sędziami. Idąc na skróty, z górki, bez za i przeciw. Nauczyłem się już dawno, aby nie osądzać pochopnie, ale czasem, targany emocjami, również popełniam błąd, naprędce interpretując fakty. Nasza natura chyba jest taka, wyszukując rozwiązania wzięte gdzieś z naszego życia. Aniko, gratuluję tamatu. Jak zwykle piszesz świetnym językiem. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zgadzam się w 100%, niektórzy za bardzo oceniają innych, mało o nich wiedząc, Smutne, ale prawdziwe.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie lubię jak ciężkie teksty piszesz, bo smutno wtedy :( . Ale 100 % prawdy w tym jest. Mamy prawo oceniać innych, ale musimy też przyznać się jeśli źle oceniliśmy. Jeśli nie potrafimy, to nie mamy prawa oceniać

    OdpowiedzUsuń
  9. Chciałbym powiedzieć, że zgadzam się z Tobą Aniko i wszystkimi, którzy zamieścili swoje komentarze, ale nie mogę pojąć, jak ojciec mógł zapomnieć o swojej córce zostawionej w samochodzie?????????? Na całe 8 godzin????? Z panem Jastrzębskim z którym na wielu profilach na fb drę koty, w tym wypadku muszę się zgodzić. To niewyobrażalne zaniedbanie. I nie usprawiedliwia tego ani stres, ani sytuacja w pracy. Rodzina jest ponad wszystko, dziecko jest ponad wszystko. Jak można zapomnieć o tym, że trzeba było pozostawić dziecko w przedszkolu, czy żłobku??????? Inną sprawą jest, co teraz czuje ten ojciec? To na pewno niewyobrażalny dramat. Jeśli zrobił to nieświadomie - współczuję mu i jego rodzinie. Jeśli świadomie (a tylko on to wie) niech mu Bóg wybaczy. Na pewno zgodzę się, że zbyt łatwo oceniamy innych. Ale taka nasza natura. A Ty Aniko, jak nikt inny zwracasz na to uwagę. Za to cię cenię!

    OdpowiedzUsuń
  10. Podziwiam za trafność tekstu, za jego prawdziwość. To prawda - nie jest lekki..., ale bardzo WAŻNY.
    "Życie jest nieprzewidywalne".
    Gratuluję umiejętności spostrzeżeń, wspaniałego języka w opisywaniu ich.
    Dziękuję za zaproszenie mnie na bloga, za możliwość obcowania z tekstami, które są trafne i wspaniałe....

    OdpowiedzUsuń
  11. dziękuję wszystkim za dyskusję, przemyślenia...
    Dziękuję moim czytelnikom za piękne słowa, dzięki którym, aż chce mi się pisać :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Kilka dni temu byłam na wycieczce szkolnej. Przy ognisku poruszono ten temat. Część milczała asekuracyjnie, część krytykowała.
    Był też Pan, który sznur wysyłał temu ojcu.
    Podjęłam dyskusję.
    Jako, że z natury ufam ludziom, wierzę im, starałam się tłumaczyć ojca.
    Nie będę się rozpisywała co do moich argumentów.
    Dość powiedzieć, że krytyczne uwagi się skończyły. I mam nadzieję, że choć drobna część z tej grupy przed kolejnymi oskarżeniami chwilę się zastanowi.

    Dzięki Aniu za ten wpis.

    Jasia

    OdpowiedzUsuń
  13. Mój sąsiad po tym wydarzeniu z dzieckiem opowiedział mi o swoich zdarzeniach, jak to wczesnym rankiem jadąc do pracy z żoną zdarzało się że musieli zawracać spod budynku pracy bo zapomnieli zakręcić do przedszkola a w tym czasie dzieciak słodko sobie spał w foteliku. Tak Aniko, nie oceniajmy i nigdy nie mówmy nigdy. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  14. Jesteś niesamowita, podziwiam Cię z głębi serca jak i wszystkie mamy w podobnej sytuacji.

    OdpowiedzUsuń
  15. Przejmujące. Niepokojąco trafnie.

    OdpowiedzUsuń