niedziela, 22 marca 2015

Dom może być wszedzie...


Mijałam go, praktycznie każdego dnia.
 Stał tam gdzie zwykle oni wszyscy. Tacy sami.
 W brudnych, zniszczonych ubraniach.
Już pod wpływem świeżego, wyżebranego wina lub w oparach jeszcze wczorajszego.
Wiecznie zaczepiający i proszący o pieniądze na chleb...
Na chleb w szklanej butelce, po którym łatwiej znieść im ból wegetacji, bo przecież życiem tego nazwać nie można. 

Tak myślałam...
On jednak się wyróżniał.
Nie był bardziej czysty, trzeźwy.
Tylko stał jakby z boku, obserwował, nie prosił o nic, nic nie mówił.
Patrzył na drzewa, góry, ludzi. Czasem siedział na ławce i czytał książki, które miał w pomiętej reklamówce.
Wracałam kiedyś z córką z zakupów, gdy usłyszałam jak mówi do niego „dzień dobry”. Zapytałam czy go zna?
Odpowiedziała - Nie, ale kiedyś byłyśmy tu z koleżanką i chłopcy z osiedla tego pana zaczepiali, a on im opowiedział anegdotę o głupcach i mędrcu. Było im strasznie wstyd, a ja pomyślałam, że to przecież człowiek mamo. Skąd wiadomo dlaczego mieszka na ławce?

Tego dnia szłam tą samą drogą później niż zwykle, pogrążona we własnych myślach, gdy nagle wyrwało mnie z nich - Czas nie znosi, aby go zabijano, gdybyś była z nim w dobrych stosunkach zrobiłby dla ciebie, z twoim zegarem wszystko, co byś tylko chciała. Zatrzymałam się...
To jeden z moich ulubionych cytatów ukochanej „Alicji w krainie czarów”. Usiadłam obok niego na ławce, trzymał książkę w rękach, wyciągnął termos i zapytał czy nie chcę herbaty.
Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, trzymałam kubek w rękach.
- Powiedz mi, gdzie ci ludzie tak się ciągle spieszą? - zapytał.
-Wiesz, różnie.
 Jedni do pracy, drudzy z pracy do domu,  jeszcze inni po dzieci do szkoły. Zakochani pędzą ratować swoje rozpadające się związki, a tamta pani popatrz, trzyma w dłoniach teczkę z dokumentami, może właśnie biegnie zapłacić rachunki za dom. Zawiesiłam się bo nagle, nie wiedząc dlaczego zrobiło mi się jakoś przykro.
- Pij herbatę, bo zmarzniesz - uśmiechnął się - Wiem, o czym pomyślałaś. Dom to pojęcie względne, jest tam, gdzie ty zechcesz, żeby był.
- Zbliża się zima... - chciałam jakoś wybrnąć.
- Nie moja pierwsza, na tej czy innej ławce, klatce schodowej, schronisku, altance.
 Popatrz jakim jestem bogatym człowiekiem!  Miałaś w życiu tyle domów dziecino?- roześmiał się, a ja z nim.
- Bywa ciężko.
 Bywam głodny, chory, jest mi zimno, chce mi się pić, ale.. Sam wybrałem taki los. Jestem jego panem, sprawcą. Nawet, nie wypada więc narzekać - wciąż miał pogodną twarz.
Usiłowałam coś z niej wyczytać...
 Bardzo łagodne rysy, ciepłe, mądre oczy. Każde wypowiedziane zdanie przepełnione nieprzesadną, prostą mądrością....
- Nie dziecino. Nie usłyszysz, że miałem żonę, która zginęła w wypadku. Albo, że byłem wiecznie pijanym niewdzięcznikiem, którego nie chcą znać własne dzieci lub też zagubionym filozofem, który w widoku gór szuka wyjaśnień swych teorii.
 Nie jestem również zbiegłym więźniem, nigdy nikogo nie skrzywdziłem.
Mówi się, że nikt nigdy nie jest sam...
 Ja w swoim życiu na tyle sam byłem, że inaczej nie potrafię.
Pracowałem w wiejskiej bibliotece, gdzie umęczeni ludzie, prawie nie zaglądali.
 Mieszkałem w niej.
 Ja, moje książki i zaprzyjaźniona mysz - przez cały czas się lekko uśmiechał.
Aż któregoś dnia wszystko spłonęło. Wszystko prócz mnie i tego - uniósł w rękach reklamówkę z kilkoma książkami i wtedy posmutniał.
- Tyle pięknych pozycji. Wspaniałych, przenoszących w inny, lepszy świat zapisanych kartek.
 Tyle historii,  które pozwalały mi poznawać inne lądy.- po jego policzku spłynęła łza.
Moje zdumione oczy, też były mokre.

Nadal go spotykałam, tam gdzie zawsze.
  Nadal mnie nie zaczepiał. Uśmiechał tylko gdy przechodząc, nieśmiało, żeby nie urazić, kładłam śniadanie lub pożyczałam mu książki.
 Czasem słuchałam jak coś cytuję.
Taka cicha, wręcz mistyczna przyjaźń? A może lepiej tego nie nazywać?

Zniknął zimą.
 Pomyślałam, że nawet lepiej.
  Pewnie przeniósł się do któregoś ze swoich „domów".

Nie wrócił już....

Nadal chodzę tamtędy bardzo często i mijam, tę pustą ławkę.
I zawsze wtedy zastanawiam się, komu teraz czyta...

5 komentarzy:

  1. o czymś byś nie pisała, wzruszasz i zmuszasz do tego żeby się zatrzymać...dziękuję L

    OdpowiedzUsuń
  2. aż trudno coś powiedzieć
    dziękuję

    OdpowiedzUsuń
  3. Znowu odebrało mowę ...

    OdpowiedzUsuń
  4. Autorko, jesteś niesamowita. Po prostu niesamowita, inspirujesz do działania, do walki, do kochania ludzi. Dziękuję za to, że piszesz tego bloga. Będę śledzić. I oczywiście trzymać za Was kciuki! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepiękne są te twoje posty. Uważam tak jak moje poprzedniczki zapiera dech w piersiach.

    OdpowiedzUsuń