czwartek, 20 lutego 2014

Bezradność...

Zastanawiałeś się kiedyś, co jest naszym największym koszmarem, potworem wyżerającym nas od środka? Co sprawia największy, istniejący a nieopisywalny ból?


Dwa lata temu, dziesiątego lutego, koło północy, białe kafelki w naszym mieszkaniu pokryły się krwią.
Pamiętam jak przez mgłę, swój błagalny krzyk do dyspozytorki pogotowia. Swoją cichą prośbę o to, żeby walczył choć widziałam jak się dusi, jak robi się coraz bardziej siny, przestaje oddychać.
Pamiętam załogę karetki, lekarkę która oblana potem, godzinę przeprowadzała reanimację.
 Pamiętam cichy szloch naszych dzieci dobiegający zza ściany. Słowa, że wrócił, że zabierają go na oddział.
Dwa tygodnie walki, nadziei, modlitw o cud.
Pamiętam noc gdy mi się przyśnił, pożegnał się. Obudziłam się po tym śnie o trzeciej.
Jego kochane, kruche, dobre, zmęczone serce przestało bić o 2.45.
Pamiętam widok pustego, szpitalnego łóżka gdy pojechałam po rzeczy.
 Pamiętam przenikający chłód, dźwięk suwaka czarnego worka w kostnicy.
Pamiętam absurdalne pytania o rodzaj  klepsydry, o kolor trumny, o kwiaty.
Pamiętam jak musiałam odebrać córkę ze szkoły i powiedzieć jej, że taty już nie ma.
Pamiętam jak po pogrzebie zasypiałam przy włączonym koncentratorze tlenu,  którego zawsze w nocy używał, bo jego specyficzny szum zastępował mi Jego oddech.

Pamiętam...
Jego niesamowity uśmiech, nieprzeciętne, niepowtarzalne poczucie humoru.
Radość życia, miłość którą zarażał, dobro jakim wszystkich karmił.
Niewyobrażalną mądrość i dojrzałość, w wątłym ciele młodego mężczyzny.
Troskę z jaką zajmował się dziećmi. Odrabiał z nimi lekcje, denerwował wspólnie przed każdą, większą klasówką, wyrażał głośno swoją dumę po ich sukcesach lub umiejętnie pocieszał po porażkach.
Pamiętam jak łagodnie żegnał się z nami, zostawiał ostatnie wskazówki, przygotowywał na najgorsze, na nieuniknione.

Dziś mój syn leży na szpitalnym łóżku i walczy.
Ta sama choroba usiłuje go pokonać.
I słyszę- Boisz się mamo? Ja też się boję, tylko głupi by się nie bał.
 Nie martw się postaram się zrobić tak, żebyśmy zaliczyli  jeszcze kilka koncertów razem- czuję jak dotyka mojej dłoni.
Wychodzę na korytarz, mijają mnie chyba pielęgniarki, jacyś ludzie.
Chyba, bo prawie nie widzę, prawię nie słyszę, nie mogę oddychać.
Ześlizguję się po ścianie. Staram uspokoić, racjonalnie, trzeźwo, bez emocjonalnie myśleć.

Od 14 lat mieszka we mnie potwór nazywany bezsilnością.
Sprawdzanie każdej nocy czy jeszcze oddycha, walka ze szpitalami za każdym razem gdy przychodzi zaostrzenie, nieopisywalny strach gdy zaczyna się dusić, potoki wylanych łez gdy cierpi a ja nie umiem i nie mogę Mu pomóc.

Wracam na szpitalną salę, siadam obok Niego, trącam lekko i uśmiechając się mówię:
- A co ty mi tu stary o koncertach? Do zaliczenia, to ty masz biologie i fizykę o ile mnie pamięć nie myli- zaglądam mu w oczy z udawaną, poważną miną.
- Ludzie! Mamo ale jesteś! A miałem powiedzieć, że kapitalna z ciebie matka, taka jak ja to kiedyś napisałem? A już pamiętam- klimatyczna. A tu sru, czar prysł i masz, wylazła z ciebie typowa rodzicielka- uśmiecha się ostrożnie.
- No tak rozumiem.. Czyli już nie jestem fajna?- pytam mrużąc oczy.
- Jesteś najlepsza! A fajne to masz trampki- oboje wybuchamy śmiechem.

Jadę do domu autobusem...Sama...
Po to by przygotować pokój na Jego powrót.
Bo przecież, jeszcze tym razem wróci...






12 komentarzy:

  1. on and on the rain will fall, like tears from the stars
    on and on the rain will say, like fragile we are...

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki takim ludziom jak Pani uświadamiam sobie co tak naprawde liczy sie w życiu i przede wszystkim że większość ludzi tak naprawde martwi sie niepotrzebnie pierdołami :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tekst b dobry, prosty, czytelny ale ciężki :), choć lubię "ciężkie teksty"

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja sernik upiekłam specjalnie dla Niego. Cóż zaniosę do szpitala, będzie nim kusił pielęgniarki ;) Będzie dobrze!

    OdpowiedzUsuń
  5. Pamiętaj o tym, że masz przybranego brata, a Johny wujka. Taka swego rodzaju przybrana rodzinka. Gdyby zrobić jej zdjęcie to wszyscy byliby na nim tak blisko siebie, że z tego zdjęcia nie dałoby się wyciąć nikogo. Jeszcze raz to napiszę: Pamiętaj o tym!
    P

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochana wierzą w Waszą MOC jesteś najsilniejszą kobietą jaką znam!!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestes nadczłowiekiem dziewczyno!

    OdpowiedzUsuń
  8. http://zielonedrzwi.tvn.pl/aktualnosci,910,n/oddycham-dzieki-muzyce,82816.html to jest Pani syn?! Boże współczuje.....Niesamowita matka! Niesamowity chłopak!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Przeczytałam i czuję potrzebę, żeby przeprosić, że narzekam na takie durne drobiazgi, że nie mogę Wam pomóc, uratować. Po prostu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Problemy każdego z nas, nawet te wydające się maleńkie, są tak samo ważnie i ja to szanuję! dziękuję, że zajrzałaś..

      Usuń
  10. Chcialabym zeby po smierci tak ktos pieknie o mnie powiedzial....

    OdpowiedzUsuń