Nie można go powstrzymać, nie można ominąć, pozbyć się go...
Można usiłować z nim walczyć ale nie każdemu się to udaję, nie każdemu starcza sił...
Taki czas, spotkał mnie.
Wprowadził się do mojego mieszkania, do mojej głowy, do mojej duszy...
Jak długo zostanie?
Tego nie wie nikt...
Ze względów osobistych, ze względu na stan zdrowia, sytuacje jakie miały miejsce w ostatnim czasie, jestem zmuszona chwilowo zawiesić prowadzenie bloga.
Posklejać swoje rozbite lustro.
Anika
Posklejasz. Musi minąć odpowiedni czas. Mój nadal trwa.
OdpowiedzUsuńpamiętam jak jakiś czas temu zupełnie bezinteresownie mi pomogłaś choć przecież sama lekko nie masz..później słyszałem, że taka własnie jesteś, sama nie masz- komuś dasz..to co mnie boli teraz najbardziej to fakt, że nie mogę, nie umiem, nie wiem jak Ci pomoc ale wierzę w to, że wrócisz...
OdpowiedzUsuńJeżeli Bóg dopuszcza, by coś w Twoim życiu runęło, to tylko po to, by na tych ruinach zbudować coś piękniejszego.
OdpowiedzUsuńAnika, trzymam za Ciebie kciuki!!!
Jesteś najsilniejszą kobietą jaką znam, na pewno to sobie ułożysz!
Pozdrawiam ciepło, Emilka
Aniko trochę Cię znam i tak sobie myślę, że podły los trochę przesadza w stosunku do Ciebie, bo ile może dźwigac tak krucha istota? Trzymam za Ciebie kciuki! M.
OdpowiedzUsuńChciałabym kiedyś spotkać Cię na "żywo", może w Rabce, może w Falentach. Przy każdym Twoim wpisie, u mnie pojawiała się łza, bądź ściskało mnie w gardle. Chciałabym, tak jak ci wszyscy wyżej piszący pomóc Ci - ale jak?? Jeśli to choć trochę pomoże Ci to wiedz, że będę z niecierpliwością czekała na Twój kolejny wpis. Bardzo cię proszę nie rezygnuj!!
OdpowiedzUsuńAnika ma klopoty ze zdrowiem :(
OdpowiedzUsuńAnika nieziemska istoto wracaj do nas! Rzeszów ;-)
OdpowiedzUsuńWitam wszystkich odwiedzających:) Dziękuję za troskę za ciepłe słowa, za okazywaną pomoc, nie jestem sama, mam tu przyjaciół( jedna w trampkach biega tu często po 1497 kroków dziennie- i to w jedną stronę! ;) ) więc myślę, że jeszcze" chwilę" a stanę znowu na nogi i znowu będę wszystkich zamęczać swoją bazgraniną:) Pozdrawiam z pola bitwy- Anika:)
OdpowiedzUsuń