wtorek, 4 listopada 2014

Zło konieczne czyli PACJENT...

Pacjenta obudził ostry ból w zasadzie nie wiadomo, w którym miejscu, bo ani to plecy, ani brzuch, ciężko to zlokalizować, określić, na pewno boli intensywnie i do tego jeszcze chyba gorączka...

Środek nocy, dokładnie po 2-giej, taksówka i podróż na tzw. ostry dyżur.
Tam oczywiście z tradycyjnym brakiem pośpiechu (w końcu potencjalny pacjent dotarł o własnych siłach, więc chyba nie jest tak źle...) spisano dane, zadano kilka pytań, wręczono numerek i kazano cierpliwie czekać na swoją kolej.
Czekać...
 Łatwo powiedzieć komuś kogo nie boli tak, że aż wykręca na druga stronę...
Po godzinie walki z własnym cierpieniem,  pacjent  ośmielił się zapytać, ile to jeszcze potrwa i czy nie mógłby ewentualnie dostać czegoś przeciwbólowego...
 - Pan wie, że tu chorzy czekają na pomoc??! 
Trochę cierpliwości!
 Będzie pana kolej, to się panem zajmą!

Nie wiedział ile czekają.
 Przecież w końcu przez cały czas myślał, że jest w piekarni, a nie na pogotowiu...
Po dwóch godzinach usłyszał mało sympatyczne- "następny proszę!" i resztkami sił wszedł do gabinetu, z którego wydobywał się ten wątpliwie uprzejmy głos.
Gdy krótko nakreślił swoją sytuację - bo jeszcze zanim wypowiedział pierwsze zdanie został pouczony, by nie próbował być mądrzejszy od lekarza - usłyszał, że... chyba lekko przesadza, a nawet symuluje!

Wtedy nerwy pacjenta zostały mocno nadszarpnięte i wypalił:
 - Nie wiem jakie hobby ma pani doktor, ale moim nie jest bieganie w środku nocy na pogotowie bez przyczyny!
 ... I wtedy dowiedział się jeszcze, że nie tylko jest symulantem, ale też nie wychowanym chamem.
Z receptą na leki przeciwbólowe w dłoni, z nasilającymi się dolegliwościami (przejdzie samo, skoro samo przyszło...)  pacjent wraca po to by...
 Za godzinę w inne już miejsce przywiozła go karetka pogotowia....

Tym razem proceder adaptacyjny trwa krócej.
 Badania, prześwietlenia, kroplówka i zdziwienie lekarza:
 - Jak pan tyle czasu z tym bólem wytrzymał?!
 Przecież to kolka nerkowa....
- A wie pan doktor, cham to wszystko przetrzyma - chciał odpowiedzieć ale ugryzł się w język...

Historia ta miała swój dalszy ciąg kilka dni później, gdy objawy wróciły. 
Znowu nasz pacjent przechodził kilkugodzinną drogę przez mękę ostrego dyżuru, żmudnego wyczekiwania, bólu i nerwów.
A wszystko po to by na koniec usłyszeć, że może otrzymać doraźną pomoc w postaci zastrzyku i recept.
 Oraz skierowania do... specjalisty.

Gdyby państwo pytali, to rzecz nie działa się w odległych krajach Mozambiku.
 Tylko w naszym pięknym, demokratycznym, sprawiedliwym, praworządnym kraju, gdzie przecież człowiek jest najważniejszy, a my Polacy zasługujemy na więcej...
W końcu też nie ma o co robić szumu!
  Pacjent żyje bo... operacja się w ogóle nie odbyła.

7 komentarzy:

  1. Popłakałem się ze śmiechu choć to gorzkawy śmiech...
    Zaskoczyło mnie, ze " na wesoło" też potrafisz!
    No geniusz z Ciebie! :):)
    B.

    OdpowiedzUsuń
  2. Na swoim blogu co jakiś czas zamieszczam takie "historie" z cyklu: "Przychodzi baba do lekarza". Przez tyle lat chorowania można książkę napisać o swoich przejściach w przychodniach, szpitalach, itp. Ze 2-3 lata temu coś się działo z moim serduchem, waliło jak ogłupiałe. W przychodni dr zrobił ekg i wysłał mnie (bynajmniej nie karetką) na ostry dyżur. Tam siedziałam z mężem ze 3 godz., wszystko się uspokoiło, na szczęście, ale pierwsze słowa doktora były takie: niech pani sobie nie wyobraża, że my panią na oddziale zostawimy:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Trafiony szczery zabawnogorzki gekst. Jak zwykle w punkt Aniko.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nasza służba zdrowia jest, ale jakby jej nie było....
    Jadąc z odwodnieniem na SOR lekarz mi powiedział; "ja nie jestem od srania i rzygania...". Kolejnym razem jadąc z atakiem astmy "lekarz" czytał w książce gdzie mi podać zastrzyk, tym geniuszem na dyżurze był Stomatolog!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Lekarze - najbardziej zdegenerowana klasa społeczna. Pacjenta traktują z góry albo jak przygłupa, są niemili, opryskliwi, etc,etc...Oczywiście są wyjątki, ale tylko te potwierdzające regułę.
    Ciekawe czy sanocki szpital jeszcze funkcjonuje, czy też wszyscy lekarze otworzyli już praktyki prywatne, bo inaczej im się nie opłaca.?
    ,

    OdpowiedzUsuń
  6. Rzadko choruje i nie korzystam ze służby zdrowia. No ale raz się zdarzyło, że z jakiś przyczyn mocno mnie ścięło, że żona wezwała pogotowie. Pierwsze 2 zdania lekarza:
    Czy wie pan że nie uzasadnione wezwanie karetki jest karane
    A drugie Ile pan wczoraj wypił. ? Gdybym mógł się ruszyć to bym mu normalnie jebnął.

    OdpowiedzUsuń
  7. o mój Boże ... skąd ja to znam ... i to przez tyle lat ... i "tylko, a może aż", bo ja byłam tylko "z boku", jako ta przewrażliwiona matka ...
    tekst jak zawsze ... super... gratuluje i ... do następnego, czy też kolejnego ...
    pozdrawiam ;)

    Lucyna W.

    OdpowiedzUsuń