ON- OJCIEC i ona- matka.
Plus dwoje drobnych nóżek.
Zaledwie sześcioletnich.
Zielonkawe oczka.
Maleńka twarz, otoczona jasnymi lokami.
Bez uśmiechu.
Bez wyrazu.
Na pozór, zwyczajny dom.
Wewnątrz, najmroczniejsze z piekieł.
Nocą, gdy ON otwiera drzwi pokoju.
Pokoju, z ukrytą w rogu maleńką twarzą...
Otwiera drzwi, z najczarniejszym odcieniem koszmaru.
ona- żona, matka nie wie.
Domyśla się ale mówi sobie, że to niemożliwe.
Zresztą, ON- MĄŻ, OJCIEC tylko głaszcze, przytula.
Ma prawo- stworzył zielonkawe oczka.
Przecież, nie chodzi tam każdej nocy.
I nie słychać płaczu.
Jasne loki się nie skarżą, nic nie mówią.
Nie ma o co robić szumu.
MĄŻ, OJCIEC się zdenerwuje, jeszcze je zostawi.
A stara się, pracuje, w domu wszystko zrobi.
Lepiej przeczekać.
Nie reagować bo nie ma na co.
ON, po każdej wizycie w pokoju, myśli.
Chcę więcej.
Przytulanie, głaskanie przestaje wystarczać.
Zielonkawe oczka nawet nie protestują.
Pewnie to lubią- powtarza sobie.
ona- żona, matka też nie widzi w tym niczego niestosownego.
To w końcu moja krew, ze mnie powstała.
Nikt mi nie może zabronić!
Tylko ja mam prawo nauczyć ją dorosłości!
Jutro zrobię z niej kobietę.
Przy małym stoliku, siedzi postać.
Skulona, z kolankami pod brodą.
Patrzy w okno.
Z przerażeniem zauważa, nadchodzący zmrok.
Sztywnieje na myśl, o dźwięku otwieranych drzwi.
W małej główce, paniczny lęk.
Na ciele, nieopisywalny ból.
Dziewczynki w przedszkolu, kochają swoich tatusiów.
Czyli, ona też powinna.
Przecież, wszędzie tak jest.
W każdym domu.
Każdą dziewczynkę, tatuś odwiedza w nocy.
Kasia wczoraj mówiła, że marzy o piesku.
Głupie marzenie.
Chyba, że chcę, by ten piesek zjadł jej tatusia.
To nie głupie marzenie.
Też chcę takie.
Też będę o tym marzyła.
Robi się ciemno.
Otwierają się drzwi.
Małe piąstki zaciskają się do granic.
ona- matka, żona włącza głośniej telewizor.
ON- MĄŻ, OJCIEC, usiłuje z zielonych oczek zrobić kobietę.
Nieludzki krzyk rozdziera płachty nocy.
Krew, panika, szpital.
Monitor wydaje jednostajny sygnał.
Małe, zielonkawe oczy zastygają w bezruchu.
Twarz zaczyna pokrywać szara ulga.
Umęczona, maleńka dusza odlatuje.
ona- matka, żona gryzie z bezsilności własne palce.
Krzyczy wewnątrz siebie tak, że pękają jej płuca.
Serce rozpada się jak stłuczona filiżanka.
ON- MĄŻ, OJCIEC w jednej sekundzie staję się nikim.
Ma wrażenie, że nawet liść na wietrze, mija go ze wstrętem.
Nawet klamka, unika jego odrażającego dotyku.
Ciasne, brudne więzienne mury sprawiają, że się dusi.
A może to nie więzienie?
Może to dłonie sumienia?
Ona.
Już nie matka, nie żona.
Cień człowieka.
Co noc, w pustym mieszkaniu.
Sam na sam ze sobą.
Bliska obłędu.
Wciąż wydaje jej się że słyszy.
Jakby coś nad nią latało...
on.
Skulony w rogu celi.
Strach i upokorzenie to jego jedyni towarzysze.
I nocami.
Gdy woli nie zasypiać.
Jakby coś słyszał.
Jakby szamoczący się ptak...
W Polsce, rocznie wykorzystuję się blisko 2000 tysiące małych istnień.
W wielu przypadkach oprawcą jest ojciec.
Nie bądź matką, żoną.
Wyłącz telewizor.
Wejdź do pokoju.
Zanim zza ich drzwi usłyszysz trzepot małych skrzydeł...
Nie rozumiem, jak mozna byc takim bydleciem, jak mozna krzywdzic dzieci. Serio, takich ludzi skazywalbym na dozywotnie, ciezkie roboty, bez prawa do warukowego zwolnienia.
OdpowiedzUsuńCzemu kobiety czesto na to pozwalaja? Sa zastraszane, bite, gwalcone, boja sie swoich "mezczyzn", boja sie opini srodowiska. A przeciez w takim wypadku sa wspolwinne. Nic, naprawde nic nie usprawiedliwa przemocy wobec dzieci.
Jakimz tchorzem, zyciowym nieudacznikiem i bestia trzeba byc, by wyczyniac takie rzeczy?
Bardzo madry apel Aniko, do wszystkich, ktorzy sa swiadkami takich scen. Nie badzmy bierni.
zwaliło mnie to z nóg...wiem ,może nie powinienem o tym teraz ale to jeden z najlepszych Twoich tekstów! Temat straszny a Ty opisałaś go...chyba najdelikatniej jak można, o ile można tak to określić....Bardzo ważny, omijany temat!! Podziwiam Cię i ogromny szacunek! Andrzej
OdpowiedzUsuńWgniotło mnie w ziemię, zmiażdżyło,facet jestem dorosły a łzy lecą..dziewczyno!! Gdzie Ty byłaś do tej pory?! Pisz niech czyta Cię świat! Daniel
OdpowiedzUsuńNiezwykly z Ciebie człowiek...tyle bólu w życiu własnym a zauważasz cierpienie innych i robisz co możesz by zapobiec,zwrócić uwagę,zatrzymać..życzę Ci dużo miłości i szczęścia i zazdroszcze tym którzy mieli okazję Cię poznać,rozmawiać z Tobą,przebywać..Ewa
OdpowiedzUsuńOCH BOŻE... :(...
OdpowiedzUsuńAniko, Ty moja kochana Aniko... Dziękuję.
OdpowiedzUsuńMocny tekst. Niezwykle ważny. Po mistrzowsku ujęty.
OdpowiedzUsuńSpeechless...
OdpowiedzUsuńTo bardzo ważny temat...
OdpowiedzUsuńNiestety, kobiety często nie chcą wiedzieć, co ich partnerzy/mężowie robią za zamkniętymi drzwiami sypialni ich córek!!!
Powtarzam za Docentem: nie bądźmy bierni!!!
Nie mam słów. Że na takiego oprawcę to z pewnością, ale nie mam słów aby skomentować Twój tekst! Bo że jest niesamowity to dużo za mało!!
OdpowiedzUsuńJestem tu po raz pierwszy. Nie ostatni!
Pozdrawiam,
malinka,tj.agnieszka ilnicka
chcę coś napisać ale brak słów,natłok myśli. Moje dzieciątka już śpią, a ile małych istotek cierpi w takiej ciszy
OdpowiedzUsuń