czwartek, 9 października 2014

Otwórz okno...

G. mieszkała kilka bloków dalej.
Z bratem, starszą siostrą i matką.
Matką, której bały się wszystkie dzieciaki na moim osiedlu.
Krzyczała i ubliżała bez powodu.
Strach było przejść obok ich kamienicy.
Potrafiła nawet rzucić w kogoś, czymś ciężkim.
Nawet przyłożyć.
Inni rodzice toczyli z nią, wieczne wojny.

To pewnie dlatego G.przychodziła do szkoły, taka stłamszona.
Zachowywała się niby normalnie.
Nie odstawała od reszty klasy, uśmiechała.
Może tylko, nie uczyła najlepiej.
Miała smutniejsze, jakby nieobecne oczy.
Zaprzyjaźniłyśmy się jakoś tak nagle.
Bez większej przyczyny.
Po prostu, zaczęła pojawiać się w moim domu.
Moją mamę zainteresowało jedno.
Dlaczego zawsze, jest tak "szczelnie" ubrana.
Kiedyś gdy razem coś robiłyśmy, podwinęła jej się bluzka.
Zobaczyłam siniaki.
Sama powiedziała mi, że matką ją tłucze.
Ma już taki charakter.
Ojciec G. ich zostawił.
Matka nie pije, pracuje, dba o dom.
Dba o to, żeby wszystko mieli, żeby długów nie było.
Tylko bije ją i jej siostrę.

Mówiła o tym tak, jak o zwykłej czynności.
I wtedy chyba to, przeraziło mnie najbardziej.

Lata mijały.
Różne instytucje bywały w domu G.
Czasem miałam wrażenie, że jest tam spokojniej.
A może to G. się uodporniła?
Z pokorą znosiła swoje cztery ściany.

Z rodzinnego domu, wyprowadziłam się dość szybko.
Nasz kontakt się urwał.
Później dowiedziałam się, że G.przeniosła się do
 dużego miasta.
Pomyślałam, że w końcu odżyje.
Założy rodzinę.
Spokojny dom.

Lipiec tego roku, spędzaliśmy  nad morzem.
Siedziałam z koleżanką, przed wejściem do biblioteki.
Piłyśmy herbatę, rozmawiałyśmy.
Nagle, podeszła się przywitać, matka G.
Ledwo ją poznałam.
Sympatyczna i uśmiechnięta.
Zadbana i spokojna!
Pytała co u mnie.
Mówiła, jak przykro jej z powodu śmierci mojego męża.
Z troską, zapytała o zdrowie syna.
Uśmiechała się do nieopodal biegających, dzieci.
A te, lgnęły do niej!
I nagle zaczęła mi opowiadać o G.
O tym, że dwa lata temu zdiagnozowano u niej nowotwór.
O tym, że ma męża, który jest alkoholikiem.
O tym, że liczy na to, że choroba G. go odmieni.
O tym, że była u niej kilka razy
ale G. nie chciała jej widzieć.
O tym, że usiłuje do niej dzwonić, bo się martwi.
O tym, że G. zachowuje się tak jakby
nie chciała jej znać.
O tym, że strach i niewiedza odbierają jej sens wszystkiego.
O tym, jak bezskutecznie stara się do niej dotrzeć.

Płakała.
Wyrzucała z siebie zdania, pełne nadziei.
Nadziei na to, że zachowanie G. to depresja.
Między wierszami, przemycając strach o prawdzie.
Prawdzie o tym, że G. postanowiła ją tym odrzuceniem ukarać.
UKARAĆ, ZA RAZY Z DZIECIŃSTWA.
Blizny, które zostawiły ślad na lata.
Patrzyłam na nią i milczałam.
Wtedy moje myśli krążyły, wokół G.
Myślałam o tym, że życie jest zwyczajnie podłe.
Kompletnie niezrozumiałe.

Gdy matka G. w końcu poszła, koleżanka
zaczęła ją bronić.
Trochę nieudolnie.
Mówiła o jej przemianie.
O tym, że już wcześniej chciała to jakoś naprawić.
O tym, że bardzo przycichła.
Pomagała  innym.
O tym, że powinno się wybaczać.
Dawać szansę.
I o tym, że mimo to wszystko, nie wie
jak postąpiłaby na miejscu G.

Kilka dni temu, odebrałam telefon.
Dzwoniała, nasza wspólna przyjaciółka.
- G. umarła- cisza po drugiej stronie słuchawki.
- Co z jej matką?- zapytałam jakoś odruchowo.
- Dowiedziała się przypadkiem, od kogoś z rodziny- usłyszałam.

Siedziałam skulona w kłębek.
Myślałam o G.
O jej matce.
Myślałam, o moich rodzicach.
O wartościach, jakimi mnie nakarmili.
O moich pięknych dzieciach.
O tym, jakim ja jestem rodzicem.

Za ścianą znowu usłyszałam huk.
Krzyk, wyzwiska młodej mamy.
I płacz.
Histeryczny płacz dziecka.
Wstałam i wyszłam na korytarz.
Zapukałam do drzwi.
Uchyliła je.
- Otwórz okno- powiedziałam.
- Słucham? - stała osłupiała.
- Otwórz okno dziewczyno, zaciągnij się powietrzem tak
aż zabolą cię płuca.
Zrób to!
Zanim będzie za późno.
I kiedyś, twoje dziecko, mocno cię za coś ukarze...

Pamięci Gośki W.












 


8 komentarzy:

  1. Mądre, prawdziwe memento dla dorosłych.
    Natalia

    OdpowiedzUsuń
  2. i kolejny raz uderzasz w każdy punkt....dlaczego Ciebie nikt nie drukuje dziewczyno?! A.M

    OdpowiedzUsuń
  3. Cios, kolejny, celny, wymierzony prawy sierpowy. Bijesz mocno Aniko, a z każdą rundą jestem bliższy nokatu. Tyle, że nie chcę trzymać gardy, lubię, gdy uderzasz z takim impetem, że oddech odbiera. W tej walce sędzia jest zbędny. Bij, ile tylko chcesz, a każdy Twój cios, mimo że boli, jest witany z olbrzymią radością.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniałe. Właściwie nie muszę nic więcej pisać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Myślę, że trzeba wybaczać ale barykadę na wszelki wypadek można zostawić. . .

    OdpowiedzUsuń
  6. I ja moją mamę karzę moją Mamę.. Choć nie do końca świadomie.. Tyle we mnie żalu za dzieciństwo, że uwielbiam ją gdy jest daleko, a nie mogę znieść gdy spędzamy razem czas :( i czuję w środku, że nie powinnam taka być, że to ze mną jest problem nie z nią, a jednak nie potrafię i to mnie zjada od środka :(

    OdpowiedzUsuń